Paweł Chmielewski
("Projektor" - 6/2014)
To miał być duży artykuł zatytułowany „Wszystkie
aparaty są równe, ale niektóre aparaty są równiejsze”. Brak miejsca, będzie
short story. O tym jak pstrykać nam zakazano. Miało być o muzeach, zakazach,
opłatach za zrobienie zdjęcia. O hipermarketach, zdenerwowanych, przypadkowych
paniach, które nieatrakcyjnie wyszły na odbitkach, o wystawach i procesach
sądowych.
Będzie o aferach z globalnymi koncernami w tle.
Kilkanaście tygodni temu kielecki autor fotografii komercyjnej Wiktor Franko
otrzymał wiadomość, że jedno z jego zdjęć firma Hipstamatic, tworząca aplikację
Oggl, wykorzystała jako reklamę. Ta aplikacja pojawiła się w sklepie koncernu
Apple, promowana przez ten sam fotogram. Wiktor Franko, poprzez prawnika,
zawiadomił Apple o naruszenie praw autorskich i zażądał odszkodowania. Firma
zdjęcie wykasowała. Poczytałem trochę na temat procedury na stronach i blogach
internetowych. W świetle amerykańskiego prawa – jakkolwiek by nas to nie
zdziwiło czy zabolało – sprawa jest zakończona. Apple (zresztą brak dowodów, że
świadome, iż Hipstamatic korzysta z cudzego zdjęcia), po zwróceniu uwagi przez
autora wyrzuca fotografię. I na tym koniec.
Raymond Kurzweil, genialny futurolog, jest entuzjastą
Google jako prawdopodobnego twórcy sztucznej inteligencji. Jako globalnego
mózgu i nośnika informacji. Jest pasjonatem Google, bo informacja to władza. To
już nie jest futurologia. Watson (komputer IBM) zaczyna rozumieć metafory,
symbole, buduje – jakkolwiek brzmiałoby to absurdalnie – abstrakcyjne
wypowiedzi.
Jak wąż Uroboros wracamy do sprawy analogicznej z Apple i
kieleckim fotografem. W ramach projektu Google Books koncern zdigitalizował
ponad sześć milionów tytułów bez zgody autorów i wydawców. W procesie sądowym
Google przywoływało pożar Biblioteki Aleksandryjskiej, a swoich przeciwników
przyrównywało do Cezara, który ją podpalił.
Piszemy, robimy zdjęcia, mamy Internet. Każdy z nas –
prędzej czy później – zostanie okradziony. Siedem lat temu Słowacy wydrukowali
piracką wersję kieleckiego komiksu „Quo vadis”. Lepiej (poligraficznie) od
oryginału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz