Paweł Chmielewski
("Projektor" - 5/2014)
W potocznym wyobrażeniu i dyskursie medialnym Anda
Rottenberg istnieje jako dyrektor Zachęty z czasów, gdy Daniel Olbrychski
atakował szablą fotografie na wystawie „Naziści”, a instalacja Maurizio
Cattelana „Dziewiąta godzina” (papież przytłoczony głazem) ogłoszona została
skandalem. Oto objawił się mechanizm.
Hewald Szeemann, kurator tej – określonej jako
„skandalizująca” – wystawy („Uważaj wychodząc z własnych snów”, 2000) mówił, że
98 procent opinii o sztuce kształtuje się przez to, co się w sztuce usłyszało.
Zaraz potem Anda Rottenberg przestała być dyrektorem Zachęty. Znów mechanizm.
To właśnie on jest – moim zdaniem (i nie jest ważne czy zgadzamy się z
poglądami tytułowej bohaterki czy nie) – najważniejszy w wywiadzie
przeprowadzonym przez Dorotę Jarecką. Ataki na Szeemanna-Cattelano-Rottenberg
nie pochodziły ze strony kościoła, ale „obrońców wartości chrześcijańskich” –
mechanizm. Nie ma znaczenia – jak mówi bohaterka w kontekście dzieł np.
Żmijewskiego, że sztuka powinna polegać na odkrywaniu tego, co wstydliwe,
zakryte. Najważniejsze staje się odsłonięcie mechanizmu.
Cofamy się kilka lat. Jest rok 1993. Rottenberg
zostaje zwolniona ze stanowiska kierownika Galerii ZPAP w Warszawie. Za
„niezrozumienie procesu artystycznego”, za „wrogość wobec środowiska”, za...,
za..., za... to, że walczyli, cierpieli, a teraz zadaje im się pytanie o jakość
artystyczną dzieł.
Jeszcze cofnijmy się. Kilka lat temu Obywatele Kultury
dopominali się przekazania jednego procenta budżetu państwa na cel... kultury.
Rottenberg kwituje to wspomnieniem z początku lat 90., gdy likwidowano Fundusz
Rozwoju Twórczości Plastycznej.
Byłoby przesadą stwierdzenie, że cały wywiad jest
tylko o demonach mechanizmu. Jest również o historii polskiej sztuki od lat 60.
O wystawiennictwie. No i niestety, wciąż o tym mechanizmie.
Połowa lat 80. Wystawy Gruppy. Zaproszenie do Włoch.
Artyści raczej niezależni, ale muszą zostać wysłani oficjalnym kanałem. To taki
mechanizm – wentyl. Powszechnie używa się tego słowa pisząc o festiwalach w
Jarocinie. W sztuce obowiązywał ten sam schemat. Jest w książce i wspaniały,
socjologiczny koloryt Hybryd, kawiarnie, pracownie PRL-u. Cała popkultura
tamtych czasów, przypomniana wystawą „Szare w kolorze” (Zachęta, 2000).
Są też bareizmy. Jak decyzje kogo wystawiać, kogo nie
wystawiać. I uzasadnienia. Nic nie jest jednak czarno-białe. W socjalistycznej
Zachęcie pokazywano Stażewskiego, a Kantor wystawiał „Kurkę wodną”. Poza
granicę też wysłano „według potrzeb”. Do NRD – Grupę Realistów, do Włoch –
Szajnę, Hasiora.
Warto się z taką książką nawet nie zgadzać. I warto
przeczytać.
„Rottenberg. Już trudno”, rozmawia Dorota Jarecka, s. 252,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz