Tomasz Czyżewski
("Projektor" - 6/2014)
„Melancholię” Anny Drońskiej i
„3x4= ~20” Zygmunta Drońskiego w Galerii XS IFP UJK coś łączy. Jakby oboje
pracowali nad malarstwem w architekturze.
Abstrakcyjne płótna i płyty
Drońskiego przywołały skojarzenia. Dalekie – z kompozycjami architektonicznymi
Strzemińskiego i bliskie – z malarstwem płaszczyzn. Bardzo smaczne rozgrywki
strukturami, śladami narzędzia, różnicami matu i połysku, wyraźna chęć
podobania się. Jedynie różowy obraz, ze starannie malowanymi śladami, zamiast
autentycznej ekspresji cięć, kompletnie mi w tym zestawie nie zagrał. Między
cyklami na płytach i płótnach zawisły cztery obrazy na blachach. Mniejsze,
mniej dekoracyjne. Jak traktat o życiu, przejściu śmierci i niezbyt zależnej od
naszej woli, materialnej pozostałości. Wszystkie te prace dobrze działałyby w
mniej spersonalizowanych przestrzeniach architektonicznych.
Anna Drońska swoimi dopracowanymi
technicznie montażami mogłaby zagospodarować bardziej intymne wnętrza; może
kaplicę nadwrażliwości? Blachy, tłuczone lustra, drut, opiłki kontra dzianina i
ludzka postać mówią mi o bolesnym doświadczeniu materialności. Wtłoczone w te
wrogie struktury wizerunki kobiety podkreślają jej osobność, nie tylko
mimetyzmem przedstawienia w kontrze do weryzmu materii wokół nich. Podobnie jak
u Gustowskiej, wydruk postaci zyskuje wypukłość, ale u Drońskiej cofa się,
wtapia w wyraźnie określoną powierzchnię obrazu. Jakość warsztatowa pozwala im
zdominować wnętrze, ale chyba, paradoksalnie, osłabia ładunek emocjonalny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz